czwartek, 7 lipca 2016

Rozdział 3.

Idziemy szybkim krokiem przed siebie, ale mam wrażenie, że jesteśmy zbyt wolni. Przecież ci laceglowi, czy jak im tam, mogą lada chwila tu wrócić.
– Tak właściwie to dalej mi nie powiedziałeś kim jesteście.
– Wyobraź sobie, że nie muszę ci tego tłumaczyć.
– Naomi powiedziała, że jestem wam potrzebna. Lepiej odpowiedz na moje pytania, bo w niczym wam nie pomogę.
– Prawdę mówiąc, twoja pomoc jest zbędna, ale skoro tak ci zależy na tej wiedzy, proszę bardzo. Jestem pegazem.
Zaczynam chichotać. Pegazem?
– To niedorzeczne.
Otwiera usta, ale przerywa mu wołanie Naomi, dochodzące gdzieś z boku.
– Żyjecie?!
– Żyjemy! – odkrzykuje Charon. Po chwili już jesteśmy w pełnym składzie.
– Dobra – mówię w końcu. – Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy. Ten tutaj jest pegazem. Czym wy jesteście? – Wskazuję palcem na Dastana i Naomi.
– On wcale nie jest pegazem! – zaprzecza Dastan. – Był, ale nie jest.
– O przeszłości się nie zapomina, Dastan. Trzeba ją szanować.
– Jesteśmy Myśliwymi. Potem wytłumaczymy ci kto to.
Parskam śmiechem.
– Myśliwymi? Tymi, którzy zawarli z ludźmi układ o znalezieniu sobie świata, ale potem byli im potrzebni?
– A ty skąd to wiesz? – dziwi się Naomi.
– W moich rodzinnych stronach często opowiada się tę historię.
– No proszę, wciąż o nas mówią! – mówi radośnie Dastan.
– Chyba zwariowałam – szepczę sama do siebie i potrząsam głową.
Mam wrażenie, że to wszystko mi się śni. Kiedy jednak szczypię się w rękę, sytuacja wciąż się nie zmienia. Dalej idę z rzekomymi Myśliwymi w nieznanym mi kierunku.
Wędrujemy jeszcze jakiś czas, aż wreszcie dochodzimy do studni w środku lasu. Wiaderko jest urwane, a w środku nie ma wody. Musi być już stara. Jeśli chcieli się napić, trafili w złe miejsce.
Oni jednak nie wyglądają, jakby byli zawiedzeni, że nie znaleźli wodopoju. Wpatrują się chwilę w dno studni, Charon macha ręką, a potem do niej wskakuje.
Nie żebym jakoś specjalnie się przejmowała, ale jak niby go wyciągniemy, skoro nie mamy liny? Podchodzę do studni i mam zamiar wydrwić jego inteligencję.
Jak to?
W środku nikogo nie ma. Jest tylko trawa. Bujna, zielona trawa.
Kolejno wskakują do niej Naomi i Dastan, a kiedy już są w środku wołają mnie. Patrzę na nich z szeroko otwartymi oczami.
– Skacz, Diano!
Otrząsam się z amoku i robię to, co mi każą.
Trawa amortyzuje mój upadek jak materac, więc mimo że nie wylądowałam z wdziękiem na nogach jak Naomi, nie jestem poobijana.
Kiedy podnoszę wzrok, głos dosłownie więźnie mi w gardle.
Jesteśmy u podnóża góry, nad którą unosi się wielka chmura. Na tej chmurze widać budynki, czyli to pewnie jakaś osada.
– Gdzie my jesteśmy? – pytam Dastana, bo to on jest najbardziej skory do odpowiadania na moje pytania. Idziemy z tyłu, dlatego wiem, że ani Charon, ani Naomi nie przeszkodzą nam w rozmowie.
– Jesteśmy w Anewie. To starożytne królestwo założone przez naszych pradziadów. A to – wskazuje na chmurę –  Centrum. A dokładniej Harinium, wyjątkowa dzielnica. Tutaj mieszkają Myśliwi i Rada, a ogólnie w Centrum bogaci mieszkańcy Anewy.
– A inni? Gdzie mieszkają wszyscy poza wami?
– W Anewie jest pięć prowincji. To znaczy, prowincje dzielą się też na mniejsze osady, ale ogólnie wszystkie traktowane są jako całość. Jest Centrum, Aeris, Ignis, Viridum i Oceania. Ich mieszkańcy nie są przypadkowi. W Aeris mieszkają pegazy, czyli ludzie o mocy wiatru.
– Czekaj, czyli Charon mieszkał w Aeris? Dlatego jest pegazem?
– Tak, ja jestem elfem, bo mieszkałem w Viridum – mówi, wskazując na szpiczaste uszy. Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłam? – Viridum to moce ziemi. Naomi jest z Ignis, czyli ma władzę nad ogniem. Jest feniksem.
Marszczę brwi.
– Czytałam Harry’ego Pottera. Feniksy to ptaki. Bez urazy, ale Naomi nie wygląda na ptaka.
Śmieje się. Pierwszy raz od jakiegoś czasu słyszę taki piękny, perlisty śmiech.
– To tylko nazwy świadczące o ich mocach. Gdyby były prawdziwe, Charon miałby kopyta, a Naomi skrzydła. To trochę skomplikowane. Syreny mają ogony, elfy uszy, a pegazy i feniksy pod względem anatomii są tacy sami jak zwykli ludzie.  
– Charon i tak ma kopyta, przecież jest osłem. – Kopię kamień znajdujący się pod moją nogą. – A ostatnia prowincja? Oceania?
– Tam mieszkają syreny. Wredne babska z mocami wody, które mają wstrętne, oślizgłe ogony. Pięknie śpiewają i posiadają perły, które są cudowne i dużo warte. Trochę przypominasz jedną z nich, bo jesteś przeraźliwie blada i masz blond włosy, czyli jak większość z nich.
– Czyli... Ty wydajesz rozkazy ziemi, tak?
– Teoretycznie. W rzeczywistości panujemy nad tymi mocami tylko w pewnym stopniu. To wszystko dlatego, że od dziesiątego roku życia szkolimy swoje wyjątkowe umiejętności i opanowujemy sztuki walki, przez to nie starcza czasu na pielęgnowanie naszych pierwotnych mocy.
– Dlaczego akurat od dziesiątego roku życia?
– Bo wtedy właśnie ujawniają się nasze dary.
– Twoim darem jest uzdrawianie, prawda?
– Tak. To piękna moc. Mogę przywrócić do życia każdą roślinę, albo wyleczyć otwarte rany.
– Możesz wskrzeszać ludzi?
– Nie. Do tego potrzeba wielkiej magii, której ja nie posiadam. Nikt w Anewie nigdy nie posiadał.
– Czyli ktoś już miał taką moc jak ty?
– Zdarza się, że dary się powtarzają. Dlatego, że przeważnie odzwierciedlają naszą osobowość, a ludzie czasem mają takie same marzenia. Moce są tym, co sprawia, że jesteśmy silniejsi niż inni.
W głowie mam słowa Charona, że zadaję za dużo pytań. Ktoś jednak musi mi wytłumaczyć to wszystko, inaczej ogłupieję.
– Jakie moce mają Naomi i Charon?
– Naomi przewiduje przyszłość. Nie ma jednak wpływu na to, co widzi i kiedy widzi. Charon... Cóż, jego dar jest specyficzny.  
W głowie układam kolejną listę pytań, kiedy nagle podchodzimy do góry.
– Jak mamy po tym wejść? – pytam.
– Spokojnie, Osiołku. – Czyli słyszał moją rozmowę z Dastanem, a przynajmniej tę część o nim. – U nas większość spraw załatwia się czarami.
– Pegazy mają doskonały słuch, więc trzeba uważać, co się przy nich mówi. Nawet jeśli słowa nie są skierowane do nich – szepcze mi do ucha Dastan.
Charon dotyka góry swoją dłonią, a następnie wystukuje jakiś dziwny rytm. Wyśmiałabym go, gdyby nie fakt, że właśnie jestem w królestwie, gdzie takie rzeczy są na porządku dziennym. To szaleństwo.
W górze robią się wgłębienia, co tworzy swego rodzaju schody. Prowadzą one aż na sam szczyt. Nie mam lęku wysokości, ale stopnie są bardzo strome, a znając moją kocią zwinność, spadnę już po kilku metrach.
– Może by tak jakąś barierkę? Bardzo łatwo tu spaść.
Jak na zawołanie z boku pojawia się kamienna poręcz.
– Dziękuję! – mówię, chociaż sama nie wiem do kogo. Może to jakieś chochliki siedzą między skałami?
Widok z góry aż zapiera dech w piersiach. Wow.
– Możesz teraz podziwiać Anewę w całej swej okazałości. – U mojego boku pojawia się Dastan. – O tam – wskazuje palcem na północny wschód – jest Viridum. Po prawej Aeris, po lewej Ignis, a obok Oceania.
Właściwie widzę tylko malutkie domki w oddali, więc podejrzewam, że Anewa to całkiem spory kraj.
– Oceania to morze?
– Głównie. No i jeszcze wyspy, na których siadają syreny i wabią przejezdnych, a potem kradną ich złoto. Lepiej unikać Oceanii.
– Ty masz jakiś problem z tymi syrenami!
– Na szczęście wśród Myśliwych nie ma żadnej syreny. Chociaż czasem myślę, że Naomi nas oszukała i jednak nie jest feniksem, tylko jedną z tych okropnych ryb.
Idziemy w stronę błyszczącej bramy, której strzeże dwójka mężczyzn. Przez chwilę mam wrażenie, że nas nie wpuszczą, ale gdy tylko podchodzimy bliżej i rozpoznają Myśliwych, rozwierają wrota.
W środku panuje gwar. Chyba trafiliśmy w środek jakiejś zabawy.
Przypominają mi się wszystkie domowe ogniska. Przyjęcia to dobry znak. Ludzie, którzy umieją się bawić, zazwyczaj są serdeczni i gościnni.
Im dalej idę, tym bardziej chce mi się śmiać. Wszyscy wyglądają tu jak w średniowieczu. Kobiety ubrane są w długie suknie z bufiastymi rękawami, a mężczyźni mają na sobie kubraki i koszule. Nasza czwórka zupełnie tu nie pasuje, przynajmniej pod względem ubioru.
No chyba, że mówimy o mnie. Ja nie pasuję pod każdym względem.
Po przedarciu się przez tłum tańczących par wychodzimy przed niezwykły budynek, który przypomina zamek.

– Musimy zwołać spotkanie Rady – mówi Naomi bardzo poważnie, a ja już wiem, że te spotkanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych. 

3 komentarze:

  1. Witaj, tu redaktorzy Escursione.
    Nominujemy Twój blog do Liebster Blog Award - http://escursione.blog.pl/archiwa/1735
    Pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo dobry :) Jak zwykle łatwo (co jest plusem) się czytało. Podoba mi się pomysł z tym kompletnie innym światem i nie wiem, czy inspirowałaś się czymś, czy sama na wszystko wpadłaś, ale tak czy siak świetny pomysł.
    Moim zdaniem jest jednak za dużo dialogów, a za mało opisów uczuć, czy miejsc, poza tym jest naprawdę dobrze :)
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń